Wszystkie zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa, nie zezwalam na ich kopiowanie, umieszczanie na innych blogach czy gdziekolwiek bez mojej wiedzy . Nie kradnę i nie chciałabym być okradana. Jeżeli wzoruję się na pracy innej osoby, poinformuję osobę zainteresowana i oznaczę ją pod zdjęciem.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Ręce opadają

Nie mam siły. Koniec, ende, szlus, finito. Minnie, wszędzie widzę Minnie. Te czapki będą mnie prześladować do końca życia. Siedzę i dłubię wciąż te same czapki, ciągle niemal na różowo. Słabo mi, mam mdłości. Co ja Wam tutaj będę tak na powitanie marudzić. Tyle mnie nie było, a teraz jeszcze z żalami wpadam bez zapowiedzi. Ale co ja mam niby poradzić? 
Czasu na focenie czegokolwiek brak, chęci na robienie czegokolwiek brak. Czapki, ciągle te czapki. Nadłubałam się ich ostatnio sporo, i tylko jedna, ostatnia, była z czerwonym kolorem. Dziś wrzuciłam fotki 2 ostatnich czapulek na fejsie i co? I mam zamówienie na kolejne 3. Kolejne dłubanki, byle do końca grudnia zdążyć. A w środę lecę i co? I nic, walizkę podręczną sobie dziś zakupiłam, a co mi tam. Tylko pakować klamotów nie ma komu. 
A jutro jeszcze mały job, i jak się właśnie okazało, zakupy u włóczkowego, bo kolejne czapy trzeba robić. i znów mnie ciemna nocka zastanie i nic nie spakuję. Znów będę dopychać wszystko kolanem przed samym wylotem. 
Gwiazdki szydełkowe sobie zrobiłam, trójkę do zawieszenia. Na rogach koraliki. I co ja mądra zrobiłam? Skoro świt spać nie mogłam, gwiazdki się nieco wybrzuszyły, więc sobie pod wodę ciach, żelazko na full i TRACH żelazkiem po koralikach. No i teraz mam brak koralików w liczbie 2. Się wzięły i się roztopiły skubańce.
Chyba sobie teraz na gorąco dokleję, bo wpleść to już nie wplotę za cholerę. Człowiek zaspany to nic a nic nie myśli. A jak jeszcze trafi na takiego, co i dobudzony nie myśli (czytaj NA MNIE) , to już w ogóle armagedon.  A to przecież takie oczywiste, że taki koralik to ciepełka zbytnio nie lubi. 

Nie będę marudzić, że dni temu kilka miałam w domu szpital, z sobą na czele. Antybiotyki, anginy, kichanie i kaszel, do tego zapalenie ucha. Na szczęście starego żadna cholera nie wzięła, bo dopiero bym się nasłuchała. Z chorym chłopem to koniec świata jest przecież. A z moim to już w ogóle. 

Ostatnimi czasy pierniczyłam nieco, jak i większość z Was zapewne, ale malowanko dopiero w Pl będzie, więc pokazywać nie ma co. 

Robótki różne nie focone ostatnio, tylko czapki się załapały, bo do akceptacji foto wysłać musiałam, więc teraz mam.  Jako że różu ostatnio sporo było, pokażę tylko jeden egzemplarz w tym kolorze i ostatni, jeszcze dziś cieplutki czerwony. Właśnie odczytałam kolejną wiadomość, z zamówieniem kolejnej różowej czapki. I z odpoczynku w Pl nici. Zarwę nocki jak nic. No trudno, na chleb trzeba sobie zapracować :) A kiełbaska spadnie z nieba :)








Buziaki słodziaki, zmykam udawać że się pakuję :)